Milko Mazury MTB GIŻYCKO

30 sierpnia 2020

Część naszej drużyny sezon wakacyjny postanowiła zakończyć w Giżycku. 30 sierpnia w niedzielę odbył się tam wyścig z serii Milko Mazury MTB. Cykl ten znamy ze startów z lat poprzednich, za każdym razem mazurskie trasy przypadały nam do gustu. Jak było w Giżycku ?? O tym za chwilę.

W koronawirusowym sezonie imprezy Mazur MTB trwają dwa dni, pierwszy dzień (sobota) to zmagania młodszych zawodników na trasach przygotowanych pod szkółki kolarskie, dzień drugi (niedziela) to wyścigi dla starszych amatorów i bardziej zaawansowanych zawodników oraz ściganie na torze STRIDER dla najmłodszych. My skupimy się na niedzieli, a zainteresowanych informacjami na temat całego cyklu Milko Mazury MTB odsyłam na ich stronę internetową: www.mazurymtb.pl.

Niedzielne wyścigi organizatorzy przygotowali na pętli liczącej 10,2 kilometra, do wyboru mieliśmy trzy dystanse, na których w zależności od kilometrażu rundę pokonywało się kilkukrotnie: PRO 40,8 km; EXPERT 30,6 km; HOBBY 20,4 km. Przy wyborze odpowiedniego dla siebie dystansu patrząc jedynie na długość wyścigu, można się nieźle wkopać. Dlatego też należy zwrócić uwagę na oznaczenie trudności trasy, a trasę w Giżycku organizator ocenia na 4 w pięciostopniowej skali. My kolarze amatorzy z kilkuletnim doświadczeniem, więc oznaczenia trudności nam nie straszne. Może i nawet porwalibyśmy się na dystans PRO, bo co to było 40 kilometrów? Na szczęście przed zapisami dotarły do nas opowieści i ostrzeżenia zawodników, którzy mieli już okazję zmierzyć się ze słynną mazurską trasą wokół twierdzy Boyen. Zapobiegawczo nasze siły rozłożyliśmy na dwa dystanse, EXPERT (Artur, Andrzej i Antek) i HOBBY (Rafał, Ula, Piotrek oraz Paweł), jak się później okazało podjęliśmy słuszną decyzję.

W dniu zawodów poprzeczkę podniosły warunki atmosferyczne. Opady, które poprzedzały start, techniczną trasę w stylu XC zmieniły w arenę dla prawdziwych twardzieli, nie wystarczała tylko mocna noga i umiejętności techniczne aby z sukcesem ukończyć wyścig. Dodatkowo trzeba było umieć poradzić sobie z osprzętem w rowerze, który po przejechaniu kilkuset metrów ciężko było odnaleźć pod warstwą błota, a co dopiero zmusić do prawidłowego działania. Wrażenia z trasy bezcenne, można by odnieść wrażenie, że niektórzy z naszych zawodników pierwszy raz zmęczyli się w tym sezonie, pojawiły się pierwsze skurcze i pierwsze trudności z pokonaniem podjazdów czy zjazdów na trasie. Andrzej mimo swego wieloletniego doświadczenia wyścig określił jako najtrudniejszy w karierze, w końcu w rowerze można było rozruszać manetki i użyć całą gamę przełożeń. Ogólnie dla kogoś kto lubi kolarstwo górskie w wydaniu XC, trasa w Giżycku to prawdziwa gratka, a ktoś kto woli jazdę w grupie na kole i rozgrywki na szerokich szutrach, nie ma tu czego szukać. 

Kto nie potrafi sobie wyobrazić skali trudności tego wyścigu, może spojrzeć na średnie prędkości jakie wykręcili zwycięzcy poszczególnych dystansów: PRO 18,2 km/h; EXPERT 16,9 km/h; HOBBY 17,2 km/h. Dla porównania w wyścigach z serii Maratonów Kresowych czołówka zwykle wykręca 27÷29 km/h i nie jest to kwestia wytrenowania zawodników, a charakteru trasy.

Mimo trudności nie wracamy z pustymi rękoma. W swoich kategoriach nagrody zdobywają Antek, zajmując drugie miejsce oraz Ula stając na najwyższym stopniu podium. Reszta ekipy zadowolona, już myśli kiedy ponownie będzie mogła zmierzyć się z mazurskimi trasami i zapewnia, że do Giżycka wrócimy za rok.

Zapraszamy do dyskusji

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.